Olej palmowy jest bardzo popularny w produkcji mydła, zarówno przemysłowego jak i ręcznie robionego. Mnóstwo mydlarni wytwarzających ręcznie robione mydło używa oleju palmowego, a mnóstwo blogerów-mydlarzy podaje przepisy na mydło z jego zawartością. Ja staram się go unikać. Większość moich receptur opiera się na oliwie z oliwek, oleju kokosowym i innych olejach roślinnych, które można łatwo dostać choćby w większym supermarkecie. Długo nad tym zagadnieniem myślałam i od jakiegoś czasu nie używam w swoich mydłach oleju palmowego, bo doszłam do wniosku, że nie do końca jest mi z nim po drodze. Czemu? Co jest nie tak z olejem palmowym?
Używasz – przegrywasz?
Olej palmowy nie ma ostatnio dobrej prasy, ale czy naprawdę jest taki zły jak go malują? Pisząc kiedyś o jego właściwościach, podkreśliłam, że to jeden z najpopularniejszych olejów jakie stosuje się w mydłach, ponieważ jest tani, nadaje mydłom pożądaną twardość oraz stabilizuje pianę. Z oleju palmowego wychodzą relatywnie tanie, twarde, kremowo pieniące się mydła. Nierafinowany olej palmowy (ten o kolorze pomarańczowym) jest bogaty w substancje odżywcze, karoten i witaminy.
Co więcej, olej palmowy zaczął być używany przez mydlarzy jako relatywnie tania alternatywa wobec tłuszczów zwierzęcych, które stosowano w mydlarstwie od dawna. Jednak wraz z rosnącą popularnością wegetarianizmu i weganizmu, stosowanie łoju i smalcu stało się mocno passé. I właśnie tu w sukurs mydlarzom przyszedł olej palmowy. W 100% roślinny i wegański, a jednocześnie doskonale zastępujący tłuszcze zwierzęce.
Jak widać, póki co mnóstwo zalet. Skoro więc problemem nie jest sam olej, to co? Ano sposób pozyskiwania go. Bo cóż to za pożytek dla wegetarianina czy weganina z zastępowania tłuszczów zwierzęcych olejem roślinnym, skoro za jego sprawą zwierzęta i tak giną?
Monkey business czyli czemu olej palmowy jest nieetyczny?
Olejowiec gwinejski, z którego pozyskuje się surowiec na olej palmowy, rośnie w Ameryce Południowej, Afryce a przede wszystkim w Azji, głównie Indonezji i Malezji i to na te kraje przypada najwięcej, bo ponad 85% światowej produkcji oleju. Największa kontrowersja i ogromny problem z olejem palmowym wiąże się z mało przyjemnym faktem, iż w tych krajach dochodzi do niszczenia ogromnych obszarów lasów tropikalnych i torfowisk w związku z pozyskiwaniem nowych terenów pod uprawę olejowca.
Nierzadko zdarzało się, że plantatorzy zwyczajnie wypalali (wypalają?) całe połacie lasów deszczowych, aby zdobyć tereny pod pola uprawne. Nie chcę epatować tu okrutnymi obrazami, ale w internecie można znaleźć zdjęcia poparzonych bądź całkowicie spalonych orangutanów, z Sumatry czy Borneo, gdzie znajdują się naturalne siedliska tych zwierząt. To są naprawdę straszne i łamiące serce zdjęcia.
Co gorsza, takie praktyki przyczyniają się nie tylko do zagłady pojedynczych gatunków zwierząt, ale i całych ekosystemów. Degradacja gleby, powietrza, zwiększenie zużycia wody (ponieważ olejowiec gwinejski potrzebuje jej całe mnóstwo, żeby urosnąć i wydać owoce) – wszystko to przyczynia się do zmiany klimatu na Ziemi. Wyobraźcie sobie, że Indonezja jest jednym z krajów, które emitują najwięcej gazów cieplarnianych do atmosfery. A przyczyna to między innymi likwidacja lasów deszczowych pod plantacje oleju palmowego.
A co ja mogę?
Ktoś mógłby zapytać: a co mnie to obchodzi, co ja w Polsce mogę dla tych orangutanów zrobić? Ja chcę zrobić fajne mydło, takie żeby się pieniło i było twarde. No więc ja odpowiem: możesz nie tylko zrobić fajne mydło, ale i zrobić je bez oleju palmowego, a tym samym bez większego wysiłku, tu w Polsce, nie przyczyniać się do wzrostu popytu na olej palmowy.
Moim celem jest zachęcenie Was do robienia mydeł bez palmy. Nie jestem fanatyczką, która wepchnie innym swoje poglądy do gardła i potępi w czambuł każdego, kto oleju palmowego używa. Nie widzę większego sensu w agresywnym piętnowaniu ludzi, którzy stosują olej palmowy. Sama kiedyś go stosowałam i jestem w stanie żyć z faktem, iż ktoś może lubić olej palmowy, bo wychodzi mu z niego fajne mydło, naprawdę. Ale myślę, że zrezygnowanie z niego nie wyrządza mydłom aż takiej krzywdy jak niektórzy sądzą, a może z czasem okazać się świetną decyzją. Mydło bez oleju palmowego może być równie dobre, a jego brak w składzie może mieć swoje pozytywy. Jakie?
O względach etyczno-ekologicznych już wspominałam. Nie używasz oleju palmowego, a więc dokładasz swoją malusieńką cegiełkę do poprawy sytuacji orangutanów i wzrostu świadomości społecznej. Każdy głos się liczy, bo właśnie tak buduje się społeczną świadomość, dzięki której można wywierać naciski na wielkie korporacje. Co więcej, jako że olej palmowy jest niezbyt popularny w supermarketach i sklepach w Polsce, odpada szukanie go i kupowanie przez internet, u dużych dostawców czy w wielkich hurtowniach. Zamiast sprowadzać olej z drugiego końca świata możemy użyć więcej lokalnie wytwarzanych olejów, zmniejszając tym samym ślad węglowy. Zrobienie mydła bez oleju palmowego nie oznacza, że będzie ono miękkie, bądź że nie nie będzie się pienić. Wręcz przeciwnie. Jedne z moich ulubionych mydeł, to mydła bez oleju palmowego w składzie.
Jeśli nie palma to co?
Czym zastąpić olej palmowy? Olej palmowy nadaje mydłom twardość. Jeżeli weźmiemy pod uwagę tę cechę, to najbardziej przydatne oleje zastępujące olej palmowy to:
- olej kokosowy
- olej babassu
- masło shea
- masło kakaowe
- masło mango
Uczciwość każe mi też napisać o opcji niewegetariańskiej czyli o smalcu i łoju. Smalec pozyskuje się z wieprzowiny, natomiast łój głównie z wołowiny. Ja nie używam żadnej z tych alternatyw ale, i teraz napiszę coś bardzo kontrowersyjnego, w mojej opinii każda z tych opcji jest lepsza niż olej palmowy. Póki mam wybór, nie zdecyduję się na smalec i łój w mydle, ale gdyby mój wybór ograniczał się do oleju palmowego i wyżej wymienionych tłuszczów zwierzęcych, wybrałabym te drugie.
Wynika to z mojego przekonania, że jeśli zwierzę oddało już swoje życie, nie powinniśmy marnować tej ofiary i zjeść je w całości. Tymczasem tłuszcze zwierzęce bywają traktowane jako odpad i często zwyczajnie wyrzucane. To mnie bardzo boli w kontekście śmierci zwierzęcia i marnowania żywności. Wybór między olejem palmowym, a tłuszczami zwierzęcymi to, w moim przekonaniu, wybór między złem a złem. Ale tłuszcze zwierzęce są tutaj mniejszym złem. Po prostu.
Zdaję sobie sprawę z tego, że zużycie oleju palmowego w przemyśle kosmetycznym jest procentowo dużo mniejsze niż w przemyśle spożywczym. Nie da się też zaprzeczyć temu, że olej palmowy ma swoje zalety, jednak dopóki jego produkcja przyczynia się do śmierci zwierząt i pogłębienia problemu z degradacją środowiska, ja go stosować nie będę. Co więcej uważam, że warto nagłaśniać ten problem i zachęcać ludzi do rezygnacji z oleju palmowego. Jeżeli w tej chwili to nie jest dla Ciebie możliwe – rozumiem. Mimo wszystko, postaram się sukcesywnie udowadniać tutaj, że jednak się da zrobić dobre mydło i inne kosmetyki bez tego składnika.
Chcecie poczytać więcej o tym, co jest nie tak z olejem palmowym? Oto kilka ciekawych linków:
Po polsku:
Poruszający reportaż:
Indonezja. Wgryzasz się w palce orangutana
Fanpage na Facebooku:
Po angielsku:
www.theguardian.com/environment/2015/jan/18/why-cant-i-buy-more-palm-oil-free-products
https://www.bbc.co.uk/newsround/39492207
www.rainforest-rescue.org/topics/palm-oil#start
3 komentarze
Dziękuję za wpis. Jestem wege, ale też staram się ze względów etyczno -ekologicznych wyeliminować olej palmowy. Zrezygnowałem z kostek rosołowych (tak wiem, że są ble, ale to akurat mam gdzieś) i margaryny na długo (teraz już są margaryny bez oleju palmowego), a mydło kupowałem w płynie. Tylko co gorsze? Mydło w płynie, czy mydło z olejem palmowym? Znaczenie dla mnie mają tylko i wyłącznie aspekty ekologiczne i etyczne.
Mydło bez oleju palmowego 🙂 Są takie i nie są pakowane w plastik. A tak naprawdę, to nie wiem. Każde działanie człowieka zostawia jakiś ślad. Myślę, że wszyscy wybieramy swoje osobiste bitwy, bo nie sposób walczyć ze wszystkim. Ja bym pewnie wybrała mydło w kostce bez palmy, bo nie lubię mnożyć plastiku, ale ludzie mają różne sytuacje. Dla kogoś może być za drogo, ktoś ma uczulenie, różnie to bywa.
Dziękuję za ten wpis. Pozdrawiam