Dziś świeża dostawa Mydlinek (Mydlinków 🙂 ?) listopadowych. Pogoda taka sobie, pocieszam się oglądaniem kolorowych, artystycznych mydeł na Instagramie. Leń we mnie kuli się i rozgląda na boki jak widzi takie pracochłonne mydło, ale esteta nie może się takimi widokami nacieszyć. Oprócz tego coś o rzekach glicerynowych, dzielę się też z Wami taką małą prywatą na końcu, ale w słusznej sprawie. No to odpalamy Mydlinki #2!
Na blogu Kraina Mydlanych Inspiracji świetny post o rzeczkach glicerynowych, czyli o tych drobnych żyłkach, które możecie też zaobserwować w moim mydle pomidorowym.
KMI wyjaśnia skąd się te rzeczki biorą i co może być ich przyczyną. Jeżeli chcecie pogłębić swoja wiedzę i znacie angielski to polecam poczytać też o eksperymencie z rzeczkami glicerynowymi na blogu auntieclaras.com
Wirtualne kosmetyki piszą o tym, że rynek kosmetyków naturalnych i ekologicznych będzie rósł. Wszystko to z powodu większej świadomości konsumentów, którzy z uwagą czytają składy kosmetyków i unikają tych z nieciekawymi składnikami.
Główne trendy konsumenckie związane z kosmetykami naturalnymi, jakie podaje Organic Monitor, to troska o ich skład i unikanie niepożądanych przez konsumentów składników, naturalne przenikanie stylu życia „slow life” od żywności do pielęgnacji urody, a także wzrost etycznego konsumpcjonizmu.
A kogo warto obserwować na Instagramie? Na przykład Tree Marie Soapworks. Śliczne, artystyczne mydła w bąbelki, maziaje i ombre. Uczta nie tylko dla skóry, ale i dla oka.
https://www.instagram.com/p/BYUCXIEAdR-/?taken-by=tree_marie_soapworks
Na sam koniec będzie nietypowo, bo nie o mydle. Ten rudy dżentelmen poniżej to nasz pies, Toficzek. Jak widać, Toficzek nie ma przedniej prawej łapki, zamiast niej ma kikutek z pazurkiem. Według wszelkiego prawdopodobieństwa nie stracił łapy w wypadku, tylko taki się właśnie urodził – trójłapny. Wzięliśmy go ze schroniska 5 lat temu i niewiele wiemy o pierwszych dwóch latach jego życia. Mój mąż się trochę opierał, bo pies to obowiązki, ale koniec końców dał się namówić i od tego czasu Toficzek jest królem życia, co widać po stanie naszej kanapy.
Toficzek ma swoje traumy, jak to pies schroniskowy. Nie lubi starszych, siwych panów (prawdopodobnie był przez takiego bity), boi się gwałtownych ruchów, nie lubi innych psów (pogryzły go i przewracały w schronisku, zanim trafił do izolatki). Bywa, że trudno chodzi się z nim na smyczy, bo choć zrobił duży postęp, zdarza mu się zapominać, że na drugim końcu tejże smyczy jest moja ręka, która nie przepada za nagłymi szarpnięciami.
Brak łapki nie przeszkadza mu praktycznie rzecz biorąc w niczym. Owszem, wywraca się czasem podczas spacerów, które nie mogą być dłuższe niż półtorej godziny bo dość szybko się męczy. Nie jest też w stanie schodzić po bardzo stromych schodach (po normalnych śmiga aż miło). Jednak poza tym, jest zupełnie normalnym, wesołym i kochanym psiakiem. Uwielbia spacerki, żółty ser, lubi capnąć jedzenie z ręki nieuważnego człowieka, bo żarłok z niego straszliwy i tylko nasza konsekwencja chroni go przed byciem tłuściutką kulą.
Czemu o tym wszystkim piszę? Bo pomimo, że Toficzek jest naprawdę cudownym pieskiem i brak łapki nie jest specjalnie zauważalny na co dzień, miał wielkie szczęście, że został zabrany ze schroniska. Nie, bynajmniej nie chodzi o to, że jesteśmy tacy wspaniali, bo go wzięliśmy, tylko o to, że kalekie psy mają z reguły niewielkie szanse na adopcję. Ludzie boją się, że taki pies nie da sobie rady, będzie uciążliwy, kosztowny w utrzymaniu, itd.
Toficzek udowadnia, że nie jest to prawda. Jeżeli rozważacie wzięcie psa ze schroniska, zwróćcie uwagę na trójłapki. Jeżeli nie macie w planach adopcji, wesprzyjcie trójłapki karmą, bądź jakąś, choćby i bardzo drobną, sumą pieniędzy od czasu do czasu. Na Facebooku istnieje fanpage Trójłapki – polecamy ich adopcje, na którym znajdziecie piękne psiaki (i kotki), które spotkało nieszczęście, wypadek, trauma, w wyniku czego straciły łapę. Takie psy w schronisku radzą sobie bardzo źle. Nie są w stanie walczyć o swoje z innymi, sprawnymi, często większymi psami. Pomóżmy im. Zobaczcie jaka śliczna jest Bazia.
Miłego czytania i nie dajcie się listopadowej aurze!