Tarnina – nieco zapomniany dar natury
Te drobne, białe kwiatuszki na zdjęciu powyżej, to prunus spinoza w pełnej krasie, podczas wiosennego kwitnienia. Ludzkim językiem mówiąc, prunus spinoza to po prostu śliwa tarnina. W moich rodzinnych stronach mówi się na nią też tarka (zwłaszcza na owoce) bądź tarnówka lub ciarka. Nie bez kozery wybrałam ją na logo mojego bloga. Tarnina jest fantastyczną rośliną i zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Przede wszystkim dlatego, że to prawdopodobnie od niej pochodzi nazwa miasta, w którym się urodziłam, czyli Tarnowa. Tak naprawdę pochodzenie nazwy jest kwestią sporną, ale Jan Długosz twierdził, że to od tarniny, porastającej okoliczne wzgórza i tego się trzymajmy.
Potwierdzam, że tarniny w Tarnowie i okolicach nie brakuje, a całkiem dorodny krzew rośnie naprzeciw mojego domu. Krzew znajduje się jednak przy ruchliwej ulicy więc nie wykorzystuję go w żaden sposób ze względu na zanieczyszczenia jakie prawdopodobnie akumulują się w jego kwiatach i owocach. W tarninę zaopatruję się na terenach wiejskich, gdzie na obrzeżach lasów rośnie jej sporo, bądź kupuję gotowy produkt w sklepie zielarskim. Tarnina jest rośliną, którą warto się zainteresować bo ma szereg świetnych zastosowań zarówno medyczno-kosmetycznych jak i spożywczych.
Owoce, choć malutkie i cierpkie, zawierają garbniki, flawonoidy, sole mineralne i pektyny. Po przemrożeniu lub zagotowaniu tracą cierpkość, która nawiasem mówiąc, jest właśnie skutkiem ubocznym nagromadzenia garbników (aż 1,7 %). Z tarek można zrobić świetną nalewkę (w tym celuje moja mama), bądź dżemy, konfitury czy soki, na które możecie znaleźć mnóstwo przepisów w internecie. W medycynie ludowej sok z tarek i same tarki wykorzystywano do leczenia biegunek, gdyż owoce, w przeciwieństwie do kwiatów tarniny, mają działanie zapierające.
Tarnina jako kosmetyk
W kosmetyce, zastosowanie mają zarówno owoce jak i kwiaty tarniny. Podobno rozgnieciony miąższ owoców można stosować jako maseczkę ściągającą. Nigdy nie próbowałam, ale jeśli tylko w jesieni uda mi się nazbierać tarniny na pewno wypróbuję. Póki co, do robienia mydła najbardziej przydaje mi się jednak suszony kwiat tarniny. Jeśli w waszej okolicy rosną krzewy tarniny polecam własnoręczne suszenie kwiatów.
Tarnina kwitnie na przełomie kwietnia i maja, a jej kwiaty są bardzo delikatne i łatwo ciemnieją, dlatego nie należy zbierać ich po deszczu. Kwiaty zbieramy tuż po zakwitnięciu i suszymy w czystym, przewiewnym i suchym miejscu (np. stryszek).
Jeśli nie chce wam się bawić w zbieranie i suszenie, polecam kupienie ekologicznej herbatki (skład: kwiat tarniny 100%.). Kwiaty tarniny, podobnie jak owoce, zawierają flawonoidy (kwercetynę, kemferol), garbniki i sole mineralne. Wszystko to sprawia, że napar z kwiatów ma delikatne działanie przeciwgrzybicze, bakteriobójcze i odkażające oraz neutralizujące wolne rodniki. Picie herbaty z płatków tarniny ma korzystny wpływ na skórę: łagodzi trądzik i choroby skórne. Napar stosuje się również zewnętrznie do przemywania i okładów w schorzeniach skórnych. Można też płukać nim jamę ustną przy bólu gardła i infekcjach.
Oczywiście nie zwalnia to nikogo z wizyty u lekarza. Jeśli dolega wam coś poważnego i długo nie przechodzi nie leczcie się sami i nie czekajcie aż samo przejdzie.
Bardzo lubię zastępować wodę w moich mydłach naparem z tarniny. Przypuszczam (bo nie robiłam badań), że podczas procesu saponifikacji spora część dobroczynnych właściwości ginie w wysokiej temperaturze. Mydło to też kosmetyk, który dosyć szybko z siebie spłukujemy, więc jego oddziaływanie na skórę jest ograniczone czasowo i zdecydowanie przegrywa z bezpośrednim stosowaniem naparu na skórę. Nie zniechęca mnie to jednak do stosowania herbatek ziołowych, odwarów bądź wywarów jako bazy wodnej w mydle. Mimo, że mydło jest jedynie kosmetykiem, a nie lekarstwem i jego działanie nie ma charakteru leczniczego, może delikatnie pielęgnować skórę wspomagając walkę z problemami skórnymi.
No i oczywiście coś, co sprawia największą radość mydlarzom. Napary, odwary czy maceraty z ziół nadają mydłom rozmaite kolory. Nie są to żywe, często sztucznie wyglądające kolory, jakie dominują w komercyjnych kosmetykach, a raczej spokojne, ziemiste odcienie przypominające naturalne barwy spotykane w naturze. Dzięki użyciu roślin możemy bawić się kolorami, a nawet fakturami naszych mydeł. Napar z tarniny może przybierać różne odcienie żółtego i tym samym nadawać mydłu delikatny kremowo – żółty odcień.
Kwiaty tarniny można też macerować w oleju i tym zajmę się niedługo. Za to w następnym wpisie przepis na mydło z tarniną.
Ciekawostki związane z tarniną:
- w języku angielskim określenie „sloe-eyed” oznaczające osobę o ciemnoniebieskich bądź po prostu ciemnych oczach, pochodzi właśnie od owoców tarniny („sloe” to popularna w j. angielskim nazwa tarniny). Innymi słowy „sloe-eyed” to po prostu tarninooki 😍
- drewno tarniny świetnie i długo się pali
- tarnina była używana jako roślina barwierska – sok z owoców barwi tkaniny na bladoniebieski kolor
- wierzono, że ma moc ochronną i odstrasza złe duchy oraz nieszczęścia
Bibliografia:
– Zioła z apteki natury – rozdział I – Teresa Wielgosz
– Analiza fizykochemiczna kwiatów i owoców tarniny – krzewu, od którego pochodzi nazwa miasta Tarnowa – Magdalena Kosiba