Wolnowar, a raczej jego kupno, chodziło za mną już od dłuższego czasu. Wolnowar to takie urządzenie, które pozwala nam gotować potrawy w niskiej temperaturze, mają wtedy wyrazisty smak i zapach. Podobno w wolnowarze można ugotować świetny rosół. Tego nie wiem, bo ja swój wolnowar kupiłam z przeznaczeniem do…. robienia mydeł i maceratów.
Po co mydlarzowi wolnowar?
Ponieważ dużą część moich mydeł robię na bazie maceratów ziołowych, ciągle jest u mnie jakiś macerat na tapecie, a że jestem człowiekiem straszliwie niecierpliwym, rzadko robię maceraty na zimno. Wolę te na ciepło, bo nie lubię na coś czekać tygodniami. Mam też złe doświadczenia z maceratem robionym na zimno wystawionym na słońce, w którym olejem bazowym była oliwa. Mydło na bazie tej oliwy niestety pokryło się tak lubianymi przez każdego mydlarza pomarańczowymi plamami. Coś takiego nigdy nie przydarzyło mi się w przypadku maceratów robionych na ciepło, stąd moja miłość do tejże właśnie metody. Wiem, wiem – teoretycznie mogło być kilka innych przyczyn pomarańczowych plamek, ale ja po przeanalizowaniu wszystkiego myślę, że to właśnie oliwa z maceratu była sprawczynią zbrodni. Dlatego, jak już maceruję na zimno, odstawiam słoik w ciemne miejsce. Można też włożyć słoiki do ciemnych toreb i dopiero w takich „ubrankach” wystawić je na słońce.
Znacznie częściej maceruję więc na ciepło, ale ta metoda ma jednak poważną wadę – wymaga uwagi. Szczerze przyznaję, że nie chce mi się stać i czuwać przez godzinę lub dwie nad garnkiem i sprawdzać, czy czasem temperatura wody w której stoi słoik nie jest zbyt wysoka i czy z płatków nagietka nie zrobiły się już frytki. Właściwie najlepszą metodą jest wsadzenie maceratu do piekarnika, ale ponieważ chciałam wykorzystać wolnowar do produkcji mydła metodą na gorąco, a do tego piekarnik się nie nadaje, postanowiłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i tak oto wolnowar stoi sobie już od jakiegoś czasu w mojej kuchni.
Zdecydowałam się na CrockPot, bo wiem, że jest to dość dobra i popularna marka, sporo mydlarzy ze Stanów jej używa i nie narzekają, a poza tym podobał mi się kolor 🙂 pasuje do mojej białej kuchni i to mnie ostatecznie przekonało. (To nie jest wpis sponsorowany, tak przy okazji. Wcale nie namawiam nikogo do kupna tej konkretnej marki, ale nie będę też ukrywać jakiej firmy jest mój wolnowar, bo nie widzę w tym większego sensu.)
Wolnowar ma dwa ustawienia temperatury: niską i wysoką, a niektóre (w tym mój) mają także trzecią opcję – możliwość podtrzymywania temperatury. Świetnie się nadaje do maceratów, bo można doprowadzić wodę w urządzeniu do określonej temperatury, postawić w tej wodzie słoik z maceratem na 2-4 godziny i voila – macerat gotowy. A my w tym czasie oglądamy sobie serial na Netfliksie 🙂 i nie zaprzątamy sobie głowy maceratem.
Jak to dokładnie działa, czyli robię macerat z nagietka i prawoślazu
Możliwości wolnowaru wypróbowałam robiąc maceraty z nagietka i liści prawoślazu na bazie oliwy.

Potrzebujemy:
- czyste, najlepiej wyparzone słoiki,
- oliwę bądź inny olej
- sitko, a najlepiej gazę do przecedzenia maceratu
- zioła: u mnie nagietek i prawoślaz w ilości około 50-100 gramów

1. Zioła umieszczamy w słoiku. Jak widać u mnie zioła są suche, ale można zrobić macerat ze świeżych ziół czy roślin, należy jednak pamiętać, żeby były czyste, jak najlepszej jakości i bez wkładki mięsnej (biegające biedronki czy skorki niespecjalnie nadają się do wegańskiej wersji maceratu). Zioła nie powinny też być mokre – woda sprawia, że macerat się szybciej psuje. Można je również zostawić na 12 godzin, żeby lekko zwiędły i miały mniej wilgoci.
2. Zalewamy zioła oliwą bądź innym wybranym olejem. Najlepiej zalać taką ilością, żeby zioła były całkowicie przykryte olejem z co najmniej 1-2 centymetrowym naddatkiem. Jeśli potrzebujesz konkretną ilość maceratu do mydła, zalej zioła troszkę większą ilością oleju – przy cedzeniu zawsze nieco oleju się marnuje. Słoik zamykamy.

3. Napełniamy wolnowar wodą taką ilością wody, żeby nie zakrywała całego słoika, najlepiej, żeby pokrywała się z wysokością oleju w słoiku. Wsadzamy słoik do wolnowaru, włączamy go i powoli nagrzewamy wodę do odpowiedniej temperatury. Ja maceruję w temperaturze 50-60 stopni od 2 do 4 godzin. Można macerować dłużej, niektórzy macerują w dwóch rzutach – po kilku godzinach macerowania odcedzają zioła i wyrzucają je, a odcedzonym olejem zalewają kolejną porcję świeżych ziół i macerują kolejne kilka godzin. Generalnie, im dłużej roślina siedzi sobie w oleju tym więcej dobroczynnych substancji mu odda, oczywiście w granicach rozsądku. Macerat zostawiony sam sobie na długie miesiące po prostu spleśnieje.

4. Po zakończeniu macerowania, wyciągamy słoik z wody i zostawiamy olej do przestygnięcia, a następnie przecedzamy. Jeśli chcemy przechowywać macerat trochę dłużej, warto do tego użyć gazy, bądź ściereczki do robienia sera. Dzięki temu wszystkie części roślin zatrzymają się na gazie i nie będą pływać w oleju przyczyniając się do jego psucia. U mnie coś tam sobie pływa jak widać, ale ja zużywam maceraty dość szybko i często dodaję zioła i rośliny do mydeł, więc dla mnie nie ma to tak wielkiego znaczenia, ale jeśli ktoś chce sobie zrobić na przykład maść nagietkową, warto przecedzić olej skrupulatnie.
Tak odcedzony olej można przelać do ciemnych butelek (czystych !) i odstawić w suche i chłodne miejsce. Warto sobie te buteleczki opisać. Można też dodać do maceratu witaminę E – przedłuży jego żywotność. Maceraty można nie tylko dodawać do mydeł, ale też robić z nich maści, balsamy, smarować nimi bezpośrednio skórę, itp.

Wolnowar – tak czy nie?
Czy warto inwestować pieniądze w wolnowar? Jeżeli ktoś robi mydło sporadycznie, a maceraty na ciepło jeszcze rzadziej, to kupno takiego urządzenia nie ma sensu. Wystarczy zwykła kuchenka, bądź piekarnik. W moim przypadku jednak, wolnowar to strzał w dziesiątkę. Nie używam go zupełnie do robienia jedzenia i nie z takim zamiarem go kupiłam, natomiast bardzo ułatwił mi robienie maceratów i absolutnie nie żałuję tego zakupu. Niedługo zamierzam też zdać relację, jak mi się w nim robi mydło na gorąco. Jeśli tak jak ja obsesyjnie robisz mydło, czy macerujesz wszystko co jest w zasięgu wzroku, to polecam. Jeśli nie – spasuj. Szkoda pieniędzy.