O tym, że myję włosy mydłem pisałam wcześniej, w poście wyjaśniającym czemu w ogóle zaczęłam mydło robić. Swego czasu miałam z włosami spore problemy, skóra głowy przetłuszczała się, a same włosy były suche i plątały się niemiłosiernie. Po wielu rozmaitych przygodach z różnymi metodami (czasem naprawdę dziwnymi) przekonałam się, że to właśnie własnoręcznie robione mydło jest dla moich włosów najlepszym rozwiązaniem. Nie jest idealnie, ale jest znośnie. O wiele znośniej niż po szamponach z SLS-ami.
Czy mydło do włosów to najlepsze rozwiązanie?
No właśnie. Przy całej swojej miłości do ręcznie robionych, prostych kosmetyków, wcale nie zamierzam nikogo odwodzić od stosowania szamponów, jeśli te szampony się sprawdzają jako środek myjący. Umówmy się, każdy może inaczej zareagować na dany kosmetyk, stąd często nawet świetne kosmetyki, powszechnie znane i lubiane klasyki miewają negatywne recenzje. Komuś nie posłużyły i już.
Tak samo przedstawia się sprawa z mydłem i szamponami. Na moje włosy i skórę głowy szampony w pewnym momencie przestały działać dobrze. To znaczy myły włosy, ale nadmiernie wysuszały moją skórę i negatywne aspekty ich stosowania przeważały nad pozytywnymi. Dopiero mydło pozwoliło skórze mojej głowy złapać względną równowagę. Włosy mniej się przetłuszczają, są bardziej puszyste i mają większą objętość niż po zastosowaniu szamponu. Łatwo jest mi jednak wyobrazić sobie odwrotną sytuację.
Potencjalne problemy
Stosowanie mydła do mycia włosów może się okazać niewypałem z kilku powodów. Po pierwsze, mydło ma odczyn zasadowy i niespecjalnie nadaje się do zniszczonych (na przykład częstym rozjaśnianiem) włosów – może te zniszczenia pogłębiać. Mydło otwiera łuski włosów, więc bardzo często po myciu włosy są nieprzyjemnie szorstkie. Szampony o bardziej neutralnym pH sprawiają, że włos jest wygładzony i przyjemny w dotyku. Dlatego, żeby domknąć łuski włosa używam płukanki z octu jabłkowego bądź octu z cytryn i kwiatu bzu czarnego (kiedyś podam przepis), ale rozumiem, że nie każdy chce się w to bawić. Choć, prawdę powiedziawszy, taka płukanka octowa jest szybsza niż nakładanie odżywki, odczekanie i spłukanie, ale to pewnie kwestia logistyki. Zawsze można w tym czasie ogolić nogi.
Należy tu wspomnieć, że ocet może rozjaśniać włosy. Efekt jest najbardziej widoczny na ciemnych włosach, zwłaszcza przy ich końcach. Takie naturalne ombre, ale cóż, nie każdy musi uważać to za pożądane zjawisko. Niektórym przeszkadza też zapach octu, który faktycznie nie powala, jednak ma tę zaletę, że szybko się ulatnia.
Kolejny argument to zachowanie się mydła w twardej wodzie. Otóż im twardsza woda tym gorzej mydło się pieni. Co więcej, twarda woda może powodować wytrącanie się nierozpuszczalnego osadu, który trudno potem spłukać z włosów. Powiem szczerze, że w moim kranie jest średnio twarda woda (około 20° fH) i zazwyczaj mydło dobrze sobie w niej radzi, dlatego takie zjawisko chemiczne nigdy mi się nie przytrafiło. Ale…
Zdarzyło mi się kilka razy zrobić mydło do włosów, które było zdecydowanie za miękkie (składało się głównie z oliwy z oliwek oraz innych miękkich olejów) i schło zdecydowanie za krótko. Początek był zazwyczaj obiecujący, jednak po jakimś czasie okazywało się, że środek mydła jest zbyt miękki i mydło, krótko mówiąc, zostawało na włosach. Nic przyjemnego. Z mojego doświadczenia wynika więc, że zbyt miękkie mydło również nie sprawdzi się na jako szampon.
Jakie powinno być mydło do włosów?
Od razu zaznaczam, że to, co ja uznaję za dobre mydło-szampon, niekoniecznie musi zgadzać się z wizją innych osób. Ten post to moje bardzo subiektywne spojrzenie na mydła do włosów.
Według mnie dobre mydło do włosów, to mydło w miarę twarde, o wysokich właściwościach myjących i wytwarzające sporą ilość piany. Mydło musi poradzić sobie ze zmyciem sebum i zanieczyszczeń z włosów, więc piana jest tu bardzo ważna. Stąd też najlepiej sprawdziły się u mnie mydła na bazie oleju kokosowego, z dodatkiem oleju rycynowego i oleju babassu. Wszystkie te oleje wpływają na wysoką jakość i dużą ilość piany w mydle, która ułatwia mycie, zwłaszcza długich włosów. W moim przypadku okazało się, że mydło nie musi być super delikatne, może być mocniej oczyszczające niż mydła do ciała.
Muszę tu nadmienić, że choć olej rycynowy sprawia, że piana mydlana jest puszysta i pełna bąbelków, to raczej jednak nie dodaję go w ilości większej niż 10%. Przyczyną jest moja rezygnacja z oleju palmowego, który cokolwiek by o nim nie mówić, jednak daje twarde mydło. Olej rycynowy dodany w większej ilości, sprawia, że mydło jest miękkie. A tego nie chcemy. Stąd też ograniczenia przy formułowaniu przepisów.
Dodatki
Jeśli zastanawiacie się co jeszcze może sprawić, że mydło będzie lepiej myło włosy, oto lista przydatnych dodatków:
Cukier – cukier polepsza pienistość mydła, dlatego warto go dodać na przykład do wody, w której rozpuścimy potem wodorotlenek sodu. Dodajemy pół łyżeczki cukru, mieszamy do rozpuszczenia, a następnie dodajemy wodorotlenek. Można też, co bardzo lubię i preferuję, zrobić mydło na bazie soków owocowych bądź warzywnych, które również zawierają cukier. Jednym z moich ulubionych mydeł do włosów jest mydło na bazie soku marchewkowego.
Glinki – to kolejny dodatek, który bardzo lubię. Glinki nie sprawią, że mydło będzie się lepiej pienić, natomiast mają działanie oczyszczające. Moją ulubioną glinką jest marokańska glinka Rhassoul, która nie jest tak agresywna jak glinka zielona, ale wciąż doskonale absorbuje zanieczyszczenia – zawiera mnóstwo składników mineralnych. Glince Rhassoul przypisuje się też właściwości zmniejszające łuszczenie się skóry i to by się potwierdziło w moim przypadku. Nie jestem w stanie udokumentować tego badaniami, ale mydła z glinką Rhassoul mają zbawienny wpływ na skórę mojej głowy. Wiem, wiem dowód anegdotyczny, to nie dowód, ale jeśli macie podobne problemy spróbujcie. Mi pomogło.
Maceraty i odwary ziołowe – zioła warto stosować przede wszystkim wewnętrznie, ale jest cały szereg ziół, które działają łagodząco na skórę głowy, koją swędzenie, pomagają zmniejszyć wydzielanie sebum. Należą do nich łopian, szałwia, pokrzywa, tatarak, skrzyp polny. Ziół tych można użyć do płukanek, bądź wcierek, ale można je też zmacerować w oleju, na bazie którego zrobimy mydło. Do mydła warto dodać też rośliny, które zawierają naturalne saponiny jak mydlnica lekarska czy orzechy piorące. Można zrobić z nich odwary i zastąpić nimi wodę – mydło będzie się ciut lepiej pienić.
Olejki eteryczne – niektóre olejki eteryczne działają korzystnie na skórę głowy. Są to między innymi olejek z bergamotki, lawendy, drzewa herbacianego, rozmarynu, szałwii, mięty czy też olejek lemongrassowy. Olejki mają delikatne działanie przeciwłupieżowe (bergamotka), mogą pomagać w regulacji wydzielania sebum (szałwia), łagodzą drobne podrażnienia (lawenda).
Na koniec dodam tylko, że jak zawsze zachęcam do eksperymentowania. Nie powiem nikomu czy mydło jest dla jego włosów najlepszym rozwiązaniem. O tym każdy musi przekonać się sam. Jest to truizm straszliwy, no ale cóż, tak po prostu jest. Jeśli masz zniszczone włosy, twardą wodę w kranie lub chorobę skóry głowy najprawdopodobniej mydło nie jest dla Ciebie. Jeśli nie – spróbować warto.
Macie swoje patenty na dobre mydło do włosów? Pozytywne lub negatywne doświadczenia? Piszcie śmiało i komentujcie. Wymiana wiedzy zawsze mile widziana.