Wiosna 2017 nie rozpieszcza nas, oj nie. Nie dość, że ciągle pada, to na dodatek jest zimno. Kwietniowe przymrozki też zrobiły swoje i wszystko to nie sprzyjało mojemu polowaniu na głównego bohatera tego wpisu, czyli mniszek lekarski. Kwiaty mniszka ładnie otwierają się dopiero kiedy dzień jest w miarę słoneczny i ciepły. Na szczęście udało mi się w końcu zdybać delikwenta :). Aktualnie roślinka kwitnie wściekle chyba wszędzie i jest to dobra wiadomość, bo można sobie samodzielnie zebrać jego kwiaty i zrobić mydło z mniszka.
Mniszek, często błędnie zwany mleczem, jest postrzegany raczej jako chwast. Jest wszechobecny i wszędobylski, ciężko go wytępić. Nie na darmo ma jednak w swej nazwie przymiotnik „lekarski”. Dlatego zanim pozbędziecie się go na dobre, wykorzystajcie go do zrobienia domowych kosmetyków.
Mniszek lekarski dodaje się do kosmetyków przeznaczonych do cery suchej, ziemistej i zmęczonej. Sok z mniszka można bezpośrednio stosować na kurzajki i brodawki – podobnie jak glistnik jaskółcze ziele, pomaga w pozbyciu się tych niechcianych zmian. Ja wykorzystałam kwiaty mniszka do zrobienia maceratu, a na jego bazie powstało świetne mydło z mniszka z niewielkim dodatkiem jogurtu.

Macerat na ciepło z kwiatów mniszka lekarskiego
Potrzebujemy:
- świeży kwiat mniszka lekarskiego (suszony też może być)
- olej – w moim przypadku oliwa z oliwek
- słoik
- garnek z wodą lub wolnowar bądź piekarnik
Zebrane kwiaty mniszka lekarskiego umieszczamy w czystym (wyparzonym) słoiku.

Zalewamy kwiaty taką ilością wybranego oleju, jaka nam odpowiada – u mnie było to około 200 gramów, bo tyle właśnie potrzebowałam oliwy do mojej receptury na mydło. Następnie zamykamy słoik i wstawiamy go do wolnowaru, bądź umieszczamy w piekarniku lub garnku z ciepłą wodą. Szczegółowy opis jak to zrobić znajdziecie w moim poprzednim wpisie Z łąki do mydła: macerat z fiołka.

Gotowy, odcedzony macerat możemy zużyć bezpośrednio po zrobieniu i ja tak właśnie zrobiłam dodając go do mydła. Macerat można też umieścić w ciemnej buteleczce i przechowywać w ciemnym i chłodnym miejscu.

Przepis na delikatne mydło z mniszka lekarskiego z dodatkiem jogurtu
Przepis na mydło z mniszka lekarskiego jest bardzo prosty – w skład mydła wchodzą zaledwie cztery oleje. Mydło zawiera masełko shea, które do spółki z olejem kokosowym daje twardsze i nieźle pieniące się kostki. W przepisie nie ma oleju palmowego. W zamyśle ma to być mydło, które można zrobić z olejów i maseł łatwo dostępnych – takich które można w miarę łatwo kupić. Uwielbiam robić mydła z różnych olejów roślinnych, zawsze jestem ciekawe co wyjdzie i jak dany olej bądź masło wpłyną na właściwości mydeł, ale czasem prostota jest najlepszym rozwiązaniem. Nie każdemu zawsze chce się kupować wymyślne oleje i masła.
Mydło jest bezwonne, nie dodawałam do niego żadnych olejków eterycznych (lub zapachowych) dlatego nadaje się dla dzieci, kobiet w ciąży i alergików (o ile nie mają uczulenia na pozostałe składniki). Zawiera też sporo oliwy (40%) oraz niewielki dodatek jogurtu, dzięki czemu jest bardzo delikatne i ma właściwości pielęgnujące skórę. Przetłuszczenie w mydle wynosi 5% a stężenie ługu to 39%. Z podanego przepisu wychodzi około 6-7 100-gramowych kostek mydła.
Jeśli robisz mydło po raz pierwszy poczytaj najpierw o sprzęcie do tego potrzebnym i bezpieczeństwie.
Receptura
- Oliwa z oliwek 200 g | 40% – w moim przypadku jest to macerat z mniszka lekarskiego zrobiony na oliwie
- Olej kokosowy 165 g | 33%
- Masło shea 60 g | 12%
- Olej rzepakowy 75 g | 15%
- Woda destylowana 116 g
- Wodorotlenek sodu 71 g
- Jogurt (płaska łyżka stołowa – opcjonalnie)
Wykonanie:
Krok 1
Odmierzamy odpowiednią ilość olejów i podgrzewamy je w garnku ze stali nierdzewnej aż do rozpuszczenia. Oleje powinny być przejrzyste. Zazwyczaj wystarczy temperatura do 50 stopni Celsjusza. Oleje można też podgrzać w kuchence mikrofalowej. Kiedy oleje się rozpuszczą, studzimy je lekko jeśli zachodzi taka potrzeba. W przypadku tego mydła, temperatura olejów w momencie łączenia wynosiła u mnie jakieś 34-35 stopni. Oleje można studzić umieszczając garnek w zlewie z zimną wodą.

Krok 2
Odmierzamy podaną ilość wody, najlepiej destylowanej i wlewamy ją do żaroodpornego naczynia szklanego bądź plastikowego. Następnie, najlepiej w plastikowym pojemniczku, odmierzamy podaną ilość wodorotlenku sodu, po czym wsypujemy go do pojemnika z wodą. Nie na odwrót!
Jeśli używacie szklanego naczynia warto na wszelki wypadek umieścić je w zlewie. W razie pęknięcia ług wyleje się tam, a nie na blat czy podłogę. Mieszamy obie substancje aż do rozpuszczenia wodorotlenku sodu i powstania jednolitej cieczy bez grudek i osadu.
W trakcie tej operacji nie nachylamy się nad naczyniem i nie wdychamy oparów wodorotlenku! Pojemnik z ługiem zostawiamy do przestudzenia, aż osiągnie pożądaną temperaturę. U mnie było to około 32-33 stopni, ale spokojnie może być nieco wyższa.
Krok 4
Do olejów wlewamy przestudzony ług sodowy i blendujemy, żeby uzyskać lekkie zagęszczenie masy.

Krok 5
Do lekko zagęszczonej masy mydlanej dodajemy łyżkę jogurtu i blendujemy do momentu aż będzie on równomiernie rozmieszany, bez żadnych grudek i smug.

Krok 6
Kiedy uzyskamy konsystencję budyniu, wlewamy mydło do foremki.

Krok 8
Owijamy foremkę folią spożywczą i ręcznikiem, a następnie odstawiamy w bezpieczne (niedostępne dla dzieci i zwierząt) miejsce na 12-24 godziny. Ja zostawiłam mydło na jakieś 22 godziny. Po wyciągnięciu kroimy mydło na kawałki i odstawiamy je w suche, przewiewne miejsce na jakieś 4-6 tygodni, żeby ładnie wyschło.

Mydło zrobione jest na stosunkowo niewielkiej ilości wody ze względu na dużą zawartość miękkich olejów. Większa ich ilość sprawia, że mydło jest delikatne, ale też i miękkie, stąd decyzja, żeby obniżyć zawartość wody – dzięki temu mydło krócej schnie i jest twardsze. Jeżeli obawiacie się takich proporcji, możecie zwiększyć ilość wody (na przykład modyfikując przepis w programie SoapCalc) bądź pilnować, by temperatura zmydlania nie była zbyt wysoka. Jogurt dodałam bez odejmowania jego wagi od wagi wody. Jeśli robicie mydło z większą ilością wody, być może warto potraktować jogurt jako część wody i odjąć jego wagę. W ten sposób mydło nie będzie nadmiernie wilgotne i miękkie.
Podoba Ci się ten przepis? Może masz jakieś metody na udoskonalenie go? Zostaw komentarz, szeruj, lajkuj 🙂
2 komentarze
mam zamiar zrobić swoje pierwsze mydło 😉 fajnie by było żeby wyszło
Wyjdzie! 🙂 A jak nie wyjdzie to nic strasznego się nie stanie. Moje pierwsze mydło było raczej kontrowersyjne z wyglądu – mocno bure, bo dałam za dużo glinki Rhassoul i miało podłużną ciemną plamę na środku. Plama bardzo mnie zdziwiła i dopiero jak sobie doczytałam o fazie żelowej, to olśniło mnie, że zaglądanie do mydła co 10 minut po opatuleniu go ręcznikiem trochę mija się z celem. : )