Dziś przepis na mydło nagietkowe, więc gruba sprawa, bo nagietek to taki trochę król kosmetyków. To naprawdę jest niezłe ziółko. Jeśli macie go w swoich ogródkach to wiecie, że pleni się niemiłosiernie i lubi się wcisnąć niekoniecznie tam gdzie go chcą. Ale jego kolor i właściwości wynagradzają wszystko.
Nagietek kwitnie właśnie teraz (od czerwca do września), na pomarańczowo lub żółto, a jego kwiaty są jadalne i można je dodać np. do ryżu bądź sałatki. Kiedyś nawet zastępowano nimi drogi szafran. Nagietek to też prawdziwa bomba wypełniona dobroczynnymi substancjami, zawiera saponiny, flawonoidy, śluz, sole mineralne, olejek eteryczny. Przyspiesza regenerację skóry, działa przeciwzapalnie, przeciwgrzybiczo i antybakteryjnie.
Naparu z kwiatów nagietka można użyć do płukania i okładów na oparzenia i trudno gojące się rany. Warto dodać go do kąpieli – świetnie relaksuje i pomaga na stany zapalne. W mydle użyłam naparu nagietkowego, którym zastąpiłam wodę, a także maceratu z kwiatów nagietka. Jak zrobić macerat pokazuję tu. Jeśli nie macie nagietka w ogródku, możecie kupić go w sklepie zielarskim bądź aptece. Mydło nagietkowe jest delikatne i świetnie sprawdzi się w przypadku skóry wrażliwej, suchej i podrażnionej.
Jak zrobić mydło nagietkowe:
Mydło nagietkowe ma bardzo prosty skład i zrobiłam je na bazie tylko 4 olejów. Są to: olej kokosowy, oliwa z oliwek (macerat z nagietka), olej ryżowy i masło shea. Macerat ma śliczny kolor, który delikatnie przenika do mydła i nadaje mu lekko pomarańczowy odcień. Pomocny przy nadawaniu koloru będzie również napar z kwiatów nagietka, którym zastąpiłam wodę destylowaną. Jednak, jeśli taki odcień pomarańczowego Was nie zadowala, bo jest za mało intensywny, polecam użyć na przykład ziaren annato, które dają intensywniejszy żółto-pomarańczowy odcień, bądź wymieszać napar z nagietka z sokiem z marchwi, na przykład w proporcji 1:1.
Moje mydło nagietkowe nie zawiera oleju palmowego. Ma pięcioprocentowe przetłuszczenie, czyli 5% olejów nie ulega zmydleniu i zostaje w mydle, aby pielęgnować skórę. Stężenie ługu sodowego wynosi 35% (co to jest możecie dowiedzieć się tutaj). Mydło pachnie anyżkiem i cytrusami, ale można je też zrobić w wersji bezzapachowej, bądź użyć zupełnie innych olejków. Olejki eteryczne warto odmierzyć sobie wcześniej. Szczerze mówiąc nie przepadam jakoś strasznie za anyżkiem, ale w połączeniu z cytrusami i olejkiem z trawy cytrynowej jego zapach zyskał energetyczną nutkę i świetnie pasuje do ślicznej, pomarańczowej kostki.
Jeśli robisz mydło po raz pierwszy, poczytaj najpierw o sprzęcie do tego potrzebnym i bezpieczeństwie.

Przepis na mydło nagietkowe:
Receptura:
- Oliwa z oliwek 185 g | 37% – lub, jak u mnie, macerat z nagietka na bazie oliwy z oliwek
- Olej kokosowy 165 g | 33%
- Masło shea 75 g | 15%
- Olej ryżowy 75 g | 15%
- Napar z kwiatów nagietka 131 g
- Wodorotlenek sodu 70 g
- Suszony kwiat nagietka 1-3 łyżki stołowe
Kompozycja zapachowa:
- Olejek pomarańczowy – 6 g
- Olejek z trawy cytrynowej -3 g
- Olejek anyżkowy – 2 g
- Olejek bergamotowy – 2 g
Razem: 13 g
Wykonanie:
Krok 1
Odmierzamy odpowiednią ilość olejów (w tym macerat z nagietka) i podgrzewamy je w garnku ze stali nierdzewnej aż do rozpuszczenia. Oleje powinny być przejrzyste. Zazwyczaj wystarczy temperatura do 50 stopni Celsjusza. Oleje można też podgrzać w kuchence mikrofalowej. Kiedy oleje się rozpuszczą, studzimy je lekko jeśli zachodzi taka potrzeba. W przypadku tego mydła, temperatura olejów w momencie łączenia z ługiem sodowym wynosiła u mnie jakieś 30-32 stopnie. Oleje można studzić umieszczając garnek w zlewie z zimną wodą.

Krok 2
Odmierzamy podaną ilość naparu z nagietka i wlewamy go do żaroodpornego naczynia szklanego bądź plastikowego.
Krok 3
Odmierzamy podaną ilość wodorotlenku sodu, najlepiej w plastikowym pojemniczku, po czym wsypujemy go do pojemnika z odwarem. Nie na odwrót! Jeśli używacie szklanego naczynia warto na wszelki wypadek umieścić je w zlewie. W razie pęknięcia ług wyleje się tam, a nie na blat czy podłogę. Mieszamy odwar z wodorotlenkiem sodu aż do jego rozpuszczenia i powstania jednolitej cieczy bez grudek i osadu.
W trakcie tej operacji nie nachylamy się nad naczyniem i nie wdychamy oparów wodorotlenku! Pojemnik z ługiem zostawiamy do przestudzenia, aż osiągnie pożądaną temperaturę. U mnie było to około 30 stopni, ale spokojnie może być nieco mniej lub więcej.
Krok 4
Do przestudzonych olejów wsypujemy płatki nagietka, lekko mieszamy, a następnie wlewamy ług sodowy. Krótko blendujemy, żeby uzyskać lekkie zagęszczenie masy.

Krok 5
Do lekko zagęszczonej masy mydlanej dodajemy, najlepiej wcześniej odmierzone, olejki eteryczne i blendujemy do momentu aż wszystkie składniki będą równo wymieszane i nic nie będzie pływać po powierzchni.
Krok 6
Kiedy uzyskamy konsystencję budyniu, wlewamy mydło do foremki. Możemy zostawić nieco płatków nagietka do posypania nimi wierzchu mydła. Nie jest to konieczne, ale wygląda dekoracyjnie, więc jeśli macie ochotę można tak spokojnie zrobić. Płatki nagietka, jako jedne z niewielu płatków kwiatowych są odporne na zmianę koloru w mydle i nie brązowieją.

Można lekko uderzyć foremką z mydłem o blat, żeby pozbyć się banieczek powietrza. Ja mam zawsze z nimi problem, bo zbyt zamaszyście mieszam blenderem. 🙂 Niestety, subtelność to nie jest moje drugie imię.

Krok 7
Owijamy foremkę folią spożywczą i ręcznikiem, a następnie odstawiamy w bezpieczne (niedostępne dla dzieci i zwierząt) miejsce na 12-24 godziny. Po wyciągnięciu kroimy mydło na kostki i odstawiamy je w suche, przewiewne miejsce na jakieś 4-6 tygodni, żeby ładnie wyschło.

Podzielcie się swoimi patentami na nagietek i mydło nagietkowe. Robicie je inaczej? Dajcie znać w komentarzach.